— W takim razie sklepienie musiałoby być bardzo cienkie w tem miejscu, jeżeli szmer wód, tak wyraźnie słychać się daje.
— W istocie nadzwyczaj cienkie — rzekł James Starr i z tego to powodu właśnie ta pieczara jest tak obszerna.
— Masz pan słuszność, panie Starr — rzekł Henryk.
— Zresztą, taka tam niepogoda na dworze — mówił dalej James — że wody jeziora muszą się podnosić, jak w zatoce Forth.
— Mniejsza o to — odparł Szymon — pokład węglowy nie będzie gorszy, chociaż się rozciąga pod samem łożyskiem oceanu. A gdyby nam przyszło eksploatować głębie całego
Kanału Północnego, cóż w tem byłoby złego?
— Dobrze, dobrze Szymonie — zawołał inżynier, nie mogąc się wstrzymać od śmiechu, na widok zapału nadsztygara. — Posuńmy nasze poszukiwania pod wszystkie morza, podziurawiwszy jak rzeszoto całe łożysko Atlantyku, idźmy z młotem w ręku oglądać naszych braci w Stanach Zjednoczonych, przedostając się do nich suchą nogą, pod Oceanem. Docierajmy do wnętrza kuli ziemskiej, jeżeli tego potrzeba i wyrwijmy z niej ostatni kawałek węgla.
— Czy pan ze mnie żartuje panie James? — zapytał teraz Szymon tonem poważnym.
Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/112
Ta strona została przepisana.
— 104 —