głębiach podziemnych, pod nazwą trochę pretensyonalną może »Coal-City«, czyli miasta węglowego.
Przybywający do Coal-City, znajdował się w miejscowości, gdzie elektryczność główną odgrywała rolę, jako dostarczycielka ciepła i światła.
W istocie, szyby przewietrzające, chociaż bardzo liczne, nie mogłyby dostarczyć światła dziennego dla rozjaśnienia głębokich ciemności Nowej Aberfoyle.
Jasne światło zapełniało te miejsca, a mnóstwo kul elektrycznych zastępowało kulę słoneczną. Uwieszone u szczytu sklepień, pozaczepiane do słupów naturalnych, a zasilane nieustannymi prądami, których dostarczały maszyny elektro-magnetyczne, lampy w postaci słońc i gwiazd — oświetlały dostatecznie podziemia. Gdy nastawała godzina spoczynku, jedno wyłączenie odpowiedniego druta, zamieniało dzień na noc w całej kopalni.
Wszystkie te aparaty, większe i mniejsze, działały w zupełnej próżni, to jest, że światło ich nie łączyło się bynajmniej z powietrzem atmosferycznem. W razie więc, gdyby nawet to powietrze nasycone było węglowodorem, w ilości dostatecznej do sprowadzenia wybuchu, nie trzeba się było tego obawiać. To też używano elektryczności na wszystkie
Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/152
Ta strona została przepisana.
— 144 —