on i jego towarzysze zachowani zostali przy życiu. Czy udadzą mu się te poszukiwania? Tak, wierzył w to, gdyż wierzył w swoje prze
czucia. Ale, sądząc po niefortunnych dotąd poszukiwaniach, zdawało się, że nie dojdzie tajemnicy.
Kroki nieprzyjazne, wymierzone dawniej przeciw rodzinie Fordów, przed odkryciem Nowej Aberfoyle, nie powtórzyły się już od tego czasu.
Tak rzeczy stały w tej dziwnej okolicy.
Nie trzeba sądzić, żeby życie w Coal-City ogołocone było ze wszystkich przyjemności i radości życia zewnętrznego, i żeby ta ludność kilkotysięczna wiodła żywot monotonny.
Bynajmniej.
Mieszkańcy Nowej Aberfoyle, mając wspólne interesa, wspólne gusta, jednakie zasoby majątkowe, tworzyli prawie jedną wielką rodzinę. Znano się dobrze, spotykano się ciągle i nie dbano o szukanie rozrywek na zewnątrz.
Zresztą w niedzielę urządzano wspólne wycieczki po kopalni, po stawach i jeziorach, co miało urok niesłychany.
Często dawał się słyszeć dźwięk dudy góralskiej nad brzegami jeziora Malcolm. Szkoci przybywali spiesznie i puszczano się w tany, a Jakób Ryan przyodziany w kostyum góralski, bywał tego dnia królem zabawy.
Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/161
Ta strona została przepisana.
— 153 —