Z tego wszystkiego wypadało, jak mówił Szymon Ford, że Coal-City mogło rywalizować ze stolicą Szkocyi, z tem miastem, podległem wszystkim kaprysom zimy, upałom i nieprzyjemnościom klimatu niezdrowego, które w czarnej atmosferze dymów fabrycznych, zasługiwało w zupełności na przydomek: »Starej wędzarni«[1].
Rodzina Fordów, urzeczywistniwszy wszystkie marzenia, czuła się szczęśliwą. Jeden tylko Henryk zwykle z natury poważny, nawet trochę ponury, coraz więcej zamykał się w sobie, jak mówiła stara Magdalena. Nawet Jakób Ryan, z całą swoją wesołością, nie mógł go rozchmurzyć.
Pewnej niedzieli — było to w czerwcu — obaj przyjaciele przechadzali się po brzegach jeziora Malcolm. Coal-City świętowało. Na górze czas był burzliwy. Gwałtowne deszcze rozbijały ziemię, która parowała. Trudno oddy-
- ↑ Aul-Reeky, przydomek nadawany staremu Edynburgowi.