Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/166

Ta strona została przepisana.
— 158 —

cały szereg faktów nietłómaczonych, które się wiecznie ze sobą łączą. Ten list anonimowy, sprzeczny z listem mego ojca, dowodzi najpierw, że jakiś człowiek wiedział o naszych zamiarach i że chciał przeszkodzić ich spełnieniu. Pan Starr przybywa do nas do sztolni Dochart. Zaledwiem go do niej wprowadził, aż tu olbrzymi kamień zostaje rzucony na nas i wszelka komunikacya z górą zostaje przeciętą przez zerwanie drabin w szybie Yarow. Rozpoczynamy poszukiwania, które nam miały wskazać istnienie pokładów nowych, zostają one uniemożliwione przez zatkanie wszelkich szpar w warstwach łupkowych. Pomimo to, stwierdzamy fakt, odnajdujemy żyłę. Powracamy. Silny podmuch powietrza wyrywa nam lampkę, która się tłucze. Ciemności zalegają wokoło nas. Bez względu na to, dochodzimy do końca ciemnej galeryi... Ale nie mamy którędy wyjść. Otwór jest zatkany. Zostajemy uwięzieni. No i cóż Jakóbie, czyż nie widzisz w tem wszystkiem ręki zbrodniczej. Tak jest! istota niepochwytna dotąd, ale nie nadprzyrodzona, jak ty twierdzisz, ukrytą była w kopalni. Nie wiem, jaki w tem miała interes, ale chciała nam bronić dostępu. Była tam!... Przeczucie mi powiada, że jest jeszcze, i kto wie, czy nie gotuje nam straszniejszego pocisku.