Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/178

Ta strona została przepisana.
— 170 —

które było nadzwyczaj słabe, przeniesieni zostali do mieszkania Fordów z pomocą Jakóba i jego towarzyszy.
Tam dopiero rozpoczęło się opowiadanie o ich wyprawie staremu nadsztygarowi, a Magdałena zajęła się biedną małą istotą, którą syn wyratował.
Henrykowi się zdawało, że z przepaści uprowadził dziecko.
Tymczasem była to dziewczynka, mająca piętnaście lub szesnaście lat. Wzrok jej błędny i zdziwiony wszystkiem, jasna płeć blondynki, której nigdy światło słoneczne nie skąpało, kształty delikatne i drobne — wszystko to składało się na utworzenie istoty dziwnej i uroczej zarazem. Jakób miał niejaką słuszność, porównywając ją do istoty nadziemskiej. Wyraz twarzy miała oryginalny. Oczy, jakby znużone zbytniem światłem lamp na folwarku, patrzały błędnie.
Magdalena, ułożywszy dziewczynkę na swojem łóżku, zadała jej pierwsze pytanie:
— Jakże się nazywasz, maleńka?
— Nella[1] — odpowiedziała.

— Czy cię co boli, Nello? — pytała Magdalena dalej.

  1. Nella, skrócenie od Heleny