Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/202

Ta strona została przepisana.
— 194 —

stwo dla górników Aberfoyle, jak że się przed niem ustrzedz, jeżeli się nie znało przyczyny.
— Nella nie chce mówić — powtarzał często James Starr — ale to, co kryje dotąd przed innymi, tego nie zdoła ukryć długo przed mężem. Niebezpieczeństwo, grożące nam, gro­ziłoby i Henrykowi. Otóż związek, który ma zapewnić szczęście młodej parze, a spokój ich przyjaciołom, jest dobrem małżeństwem, lub ja się na tem nie znam.
W ten sposób dowodził bardzo logicznie inżynier James Starr. Dzielił się tem zapatry­waniem ze starym Szymonem, który je w zupełności pochwalał.
Nic nie stało zatem na przeszkodzie mło­dym ludziom do pobrania się.
Któżby zresztą śmiał przeszkadzać.
Henryk i Nella kochali się. Starzy rodzice nie marzyli o innej towarzyszce dla swego syna. Towarzysze Henryka zazdrościli mu szczęścia, przyznając wszakże, że mu się ono należy, Nella zależała od siebie i pytała jedynie swego serca.
Jeżeli jednak nikt nie mógł stawiać prze­szkód temu małżeństwu, dlaczegóż w chwili spoczynku, gdy lampy elektryczne gasły, gdy noc zapanowała zupełna nad osadą roboczą, gdy mieszkańcy Coal-City pozamykali za sobą drzwi swoich domów, dla czegóż wtedy wy-