Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/210

Ta strona została przepisana.
— 202 —

szej kuli ziemskiej pokryte są tą słoną wodą, której skosztowałaś.
— A jeżeli woda rzeczna jest tą samą morską, zamienioną w chmury i spływającą z deszczem na ziemię, dla czegóż nie jest słoną? — zapytało dziewczę.
— Bo sól z niej wyparowała — odrzekł inżynier. — Chmury się utworzyły z tych par wodnych i pod postacią deszczu spływają napowrót do morza.
— Henryku, Henryku! — zawołała Nella — patrz, tam jakieś światło czerwone oświeca widnokręg! Czy to las się pali?
I wskazywała punkt na niebie wśród mgły rozjaśnionej na wschodzie.
— Nie, Nello — odpowiedział Heryk. — To księżyc wschodzi.
— Tak jest! — zawołał Jakób. — Księżyc, przepyszna taca srebrna, którą geniusze nie­bios obracają na firmamencie i na którą spły­wa cała powódź gwiaździstej monety.
— Ho, ho! Jakóbie — zawołał inżynier — nie wiedziałem o tym talencie twoim. Pyszne robisz porównania!
— A może nie trafne, panie Starr? Patrz­cie państwo, jak gwiazdy gasną przy blasku wschodzącego księżyca. Mówię więc, że spadają na tacę!
— Tak jest — rzekł inżynier — blask księ­-