Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/249

Ta strona została przepisana.
— 241 —

wszystkim. Niepokój ją ogarniał na nowo z chwilą rozpoczęcia robót.
Henryk pragnął dla jej spokoju, by ślub się już odbył. Zdawało mu się, że wobec tego faktu, złoczyńca musiałby broń złożyć i Nella, byłaby bezpieczną, zostawszy jego żoną. Z równą niecierpliwością James Starr i Szymono­wie oczekiwali dnia ślubu. Liczono dnie i godziny.
Wszyscy byli pod wrażeniem smutnych przeczuć. Nieprzyjaciela, którego nie wiedziano gdzie ująć i gdzie zwalczyć, musiało obchodzić widocznie wszystko, co się Nelly tyczyło. Akt uroczysty połączenia Henryka z Nellą mógł być powodem nowego zamachu.
Pewnego dnia, na tydzień przed uroczystością weselną. Nella, parta może jakiem smutnem przeczuciem, wyszła z domostwa, chcąc obejrzeć poblizkie okolice.
Zaledwie jednak próg przestąpiła, wydała okrzyk trwogi.
Krzyk ten usłyszano w całym domu i nie­bawem przybiegli Magdalena, Szymon i Henryk.
Nella była bladą jak śmierć, twarz miała zmienioną, rysy nacechowane trwogą bezmier­ną. Nie mogła mówić, oczy jej tylko nieru­chomo wpatrzone były we drzwi domu, które przed chwilą otworzyła. Dłoń jej zaciśnięta