Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/273

Ta strona została przepisana.
— 265 —

wiek być świadkami tej drugiej ceremonii? Przyszłość na to odpowie. W każdym razie, jeżeli kto miał doczekać nadzwyczajnej sta­rości, to był nim harfang Silfaxa.
Zamieszkał on i nadal ciemne pieczary ko­palni. Ale po śmierci starca, chociaż Nella próbowała go niejednokrotnie zatrzymać, ucie­kał zawsze po kilku dniach.
Towarzystwo ludzi nie podobało mu się tak samo, jak i jego dawnemu panu; prócz tego, zdaje się, zachował niechęć do Henryka; zasmucony ptak poznał i nienawidził w nim tego, który mu porwał Nellę.
Nella widywała go kiedy niekiedy, krążą­cego nad wodami jeziora Malcolm.
Czy chciał zobaczyć swoją dawną przyja­ciółkę? Czy też chciał dosięgnąć okiem dna tych głębin niezmierzonych, które pochłonęły Silfaxa?
Obie wersje przyjęto i harfang przeszedł do legendy, która posłużyła Jakóbowi Ryan za temat do historyi fantastycznej.
Dzięki temu wesołemu towarzyszowi, śpie­wają dzisiaj jeszcze, podczas wieczornic szkockich, legendę o ptaku starego Silfaxa, dawnego pokutnika kopalni Aberfoyle.

KONIEC.