Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/95

Ta strona została przepisana.
— 87 —

pliwości. Jakie były jej rozmiary i gatunek? miano to poznać niebawem.
Takie były wnioski czynione przez inżyniera po odbytem doświadczeniu. Zgadzały się one w zupełności ze słowami Szymona Ford.
— Tak — mówił do siebie James Starr — za tą ścianą rozciąga się pokład węglowy, którego nasze sondy nie dosięgły. Wielka szkoda, gdyż wszystkie ruchomości kopalni opuszczone i zaniedbane od lat dziesięciu, będą musiały być odnowione zupełnie. Mniejsza o to! Odnaleźliśmy żyłę, która zdawała się być wyczerpaną i tym razem wyeksploatujemy ją do końca.
— No cóż, panie James — zapytał Szymon — co pan myśli o naszem odkryciu? Czym źle zrobił, żem pana trudził? Czy pan żałuje tej ostatniej wizyty złożonej w sztolni Dochart?
— Nie, nie, mój stary towarzyszu! — odrzekł James Starr. — Nie straciliśmy czasu napróżno, ale obyśmy go niepotrzebnie nie tracili obecnie tutaj. Wracajmy zaraz do waszego folwarku. Jutro tu powrócimy. Rozsadzimy tę ścianę za pom ocą dynamitu. Odkryjemy nową żyłę, dotknąwszy się jej z lekka i rozpoczniemy seryę sondowań, a jeżeli pokład okaże się obfity, zbiorę na nowo Towarzystwo