Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 019.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

port w Condamine, gdy zarzucał tam kotwicę i wspaniałością swoją pobijał jacht księcia Monaco i amerykańskich miljarderów. Jawił mu się znów ten, zamek z Tysiąca i Jednej nocy, który po wszystkich morzach obwoził swe buduary ozdobne w posągi i fontanny, swą olbrzymią bibliotekę, swą salę balową z estradą, mogącą służyć jako teatr, na której pięćdziesięciu muzykantów grało dla jednego słuchacza widzialnego, ks. Michała, leżącego na sofie. Jawiły się w pamięci pianisty samotne porty okolic historycznych i martwych, z mewami, krążącemi nad głębią szafirową i spokojną; wybrzeża Antyllskie z czarnemi kokosowemi lasami na tle nieba czerwieniejącego od łun zachodzącego słońca; twardy koral wysp Spokojnych, tworzących obrączkę naokoło wewnętrznego jeziora... I oto ten potężny cudotwórca przyznawał się do straty swych bogactw...
Książe, który zdawał się odgadywać te myśli, dodał:
— Wszystko to skończone, nie wiem, czy na długo, czy też na zawsze... Dlatego pragnę zaproponować wam jedną rzecz...
Zatrzymał się chwilę, aby nacieszyć się zaciekawieniem w oczach swych słuchaczy...
Poczem zwracając się do Castro:
— Czyś zadowolony ze swego obecnego życia?
Pomimo swego spokoju, drwiącego i uśmiechniętego, Attilio nie mógł powstrzymać ruchu zdziwienia, tak, jakby go to pytanie gorszyło. Życie jego wydawało mu się ohydne. Wojna wszystkie jego przyzwyczajenia rozproszyła i wszystkie stosunki rozwiała na cztery wiatry. Nic nie wiedział o losach setek osób różnych narodowości, które zapełniały mu życie i bez których zdawało mu się, że istnieć nie potrafi.
— Nie licząc tego, że bardziej niż kiedy jestem w biedzie. Dlatego siedzę w Monte-Carlo. I chociaż