Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 024.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Książe wstał od stołu, a wszyscy go naśladowali. Śniadanie było skończone. Przeszli do hallu sąsiedniego, gdzie podano kawę. Pułkownik spojrzał wokoło siebie z niepokojem, obejrzał pudełko z cygarami i olbrzymią tacę z likierami.
Podczas gdy obcinał koniec hawańskiego cygara, książe, ciągnął dalej zwracając się do Castro.
— Gdy będziesz chciał... to sobie wybierzesz w okolicy Kasyna. Pięć lub dziesięć ludwików, a potem — dowidzenia... Ale inne! Kobiety! Gdyby tu weszły, kobiety ze świata, koniec byłby naszemu spokojowi. Mnieby poszukiwały przez ciekawość lub chciwość, myśląc o mej przeszłości i fortunie. Was by wyprowadzały z równowagi i wzbudzały zazdrość między wami. Życie które prowadzić pragną jużby nie było możliwe... Nie licząc tego, że nie jesteśmy bogaci..
Attilio z uśmiechem zaprotestował:
— Nie bogaci.
— Zamało na dawne szaleństwa — ciągnął książe — a miłość wymaga pieniędzy. Miłość bezinteresowna to wymysł biedaków, którzy pocieszają się kłamstwami. Złoto lśni na dnie każdej miłości. Najpierw nie myśli się o tem, pragnienie oślepia. Widzimy tylko skutek natychmiastowy, myślimy o pokonaniu naszego uroczego przeciwnika. Lecz w każdej miłości przedłużonej, w końcu daje się pieniądze lub przyjmuje.
— Przyjmować pieniądze od kobiety... Nigdy, powiedział Castro już bez swego ironicznego uśmiechu. Novoa, z filiżanką w ręku, słuchał księcia uważnie. Mówił o świecie nieznanym mu. Spadma, z oczyma, utkwionemi w dal, myślał o czemś innem.
— Uprzedzony jesteś, Attilio — mówił dalej Lubimow. — Żadnej kobiety! Będziemy mogli prowadzić wesołe życie. Ranki całkiem swobodne, spotykać się będziemy dopiero przy drugiem śniadaniu. Na dole w naszym porcie, mamy jeszcze kilka motorówek. Bę-