Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 051.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ludzi, którzy sobie cichaczem przyswoili sztukę zabijania po europejsku.
Jego przygody po portach, spotkania z kobietami wszelkich ras, wystarczyły, aby zapełnić mu życie. „Studjuję geografję miłosną“, pisał do don Marcosa.
Musiał przerwać nagle swe podróże, aby odwiedzić matkę. Z polecenia lekarzy, opuściła swój paryski pałac i ponure otoczenie, które wzmagało jej rozstrój nerwowy, aby odbyć słoneczną kurację na Jasnym Brzegu.
W swych powłoczystych, żałobnych szatach, wydała się synowi wyższą i szczuplejszą. Oczy jej miały niepokojącą nieruchomość. Cera jej zciemniała, jak gdyby ją palił ogień wewnętrzny. Na razie miała jedno pragnienie: zbudować sobie pałac na Jasnym Brzegu. Nabyła na francuskiem terytorium, naprzeciw Monte-Carlo, mały przylądek, cypel skalisty, wrzynający się w morze i pokryty stuletniemi oliwkami i figami.
Plany i projekty przyszłego pałacu już kosztowały ją bardzo drogo. Malarze, architekci i ogrodnicy pejzażyści nie ustawali w pracy dla niej, studjując przeszłość i łamiąc sobie głowy na różne sposoby. Chciała zbudować nad morzem Śródziemnem olbrzymi pałac szkocki, „romans Valtera Scotta w kamieniu“, mawiała.
Michał bał się, że będzie to coś w rodzaju pałacu równie posępnego jak paryski. Cichaczem miewał konferencje z tymi, którzy pracowali nad przyszłą Villą Sireną. Księżna wynalazła tę nazwę w przekonaniu, że w czasie księżycowych nocy, córy morskich głębin przypłyną, aby obejrzeć willę i śpiewać będą na skalach przed oknami.
Książe odjechał na swym jachcie i w rok później, dostał smutną wiadomość na północy Norwegji, gdy wracał z wycieczki do mórz podbiegunowych: matka jego umarła w chwili, gdy wśród oliwek i pinji różowego cyplu zaczynały się wznosić olbrzymie kamienne