Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 072.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

z niektóremi przyjaciółkami, znajdującemi się na sali. Szybko minął atrium. Zauważył jegomościa o ruchach majestatycznych i o wyglądzie eleganckim, w popielatym meloniku, płaszczu khaki, w białych rękawiczkach i bucikach. Siwiejące faworyty łączyły się z wąsami: przedział dochodził aż do karku i dwa farbowane kosmyki sterczały mu nad uszami.
— Myślałem, że to conajmniej generał rosyjski. A to ty, kochany pułkowniku! Co za elegancja! Nigdy cię nie widziałem po za obrębem willi.
Toledo nie wiedział, czy ma się pysznić, czy martwić tą oceną księcia.
— Wasza Wysokość, zawsze lubiłem strój...
— Z jaką damą rozmawiałeś?...
— Z Infantką. Opowiadała mi, że przegrała siedm tysięcy franków, które jej nadesłano z Włoch, że nie może już podołać wydatkom swoim i że...
— To ta chuda, z dużym kapeluszem à la cowboy?... — Nie, nie ta. Mówię o tamtej. — „Tamtą“ widział tylko z pleców, ale uderzyła go jej smukłość i wygląd wielkiej damy.
— Wasza Wysokość, wybąkał don Marcos, to księżna de Lisle.
Cisza zaległa. Jakby szukając wymówki po złapaniu na gorącem uczynku, pośpieszył dodać:
— Jest bardzo dobra dla Infantki. Sprawia sukienki jej dzieciom; zdaje mi się nawet, że pożycza jej bieliznę. Ja, stary żołnierz legalista, mogę tylko żywić dla niej wdzięczność, bo Infantka, to przecie córka królewska i siostrzenica Ś-go Ferdynanda...
Michał powstrzymał go gestem. Nie chciał słuchać więcej. Zwrócił się do Castro. I jego widział rozmawiającego z jakąś panią przed wejściem do Kasyna.
— To jest „generałowa“, odpowiedział Castro. Ale to tylko przyjacielski przydomek. Zdaje się, że to księżna, tak ją przezwała, gdyż są w wielkiej przyja-