Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 151.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Książę widocznie nie będzie dziś wieczorem w domu — powiedział pułkownik.
Istotnie, książę poszedł na operę.
Po jedenastej, gdy publiczność rozproszyła się w atrium, Michał wsiadł do windy, która zawiozła go do podziemi. Tam udał się długim korytarzem, którego stiuki odbijały światło elektryczne. Znajdował się pod placem Kasyna, w tej chwili licznemi powozami przeciętym. Inna winda zawiozła go do wielkiego salonu z kolumnadą. Był to hall hotelu Paryskiego. Zobaczył damy w strojach balowych, mężczyzn w smokingach, zwykłą klientelę luksusowych hoteli, która na obiad przywdziewa mundur galowy i zasiada w komfortowych fotelach w godzinie poobiedniej siesty, milcząc lub rozmawiając po cichu, niby w świątyni.
Zdaleka ukłonł się znajomym, udał, że nie widzi kilka pań uśmiechających się do niego i znów wszedł do windy, która zagłębiła się w podziemia. Było to podziemie sklepione, zdobne we freski pompejańskie. Rozciągało się pod dwoma hotelami i ogrodami. Nowa windą wjechał na parter. Otworzył drzwi. Stary lokaj w błękitnym fraku, w krótkich spodniach i białych pończochach, ukłonił się z pewnem zdziwieniem, poznając księcia. Znajdował się w Sporting-Club’ie.
Od początku wojny nie wchodził tam.
Zacząwszy od północy, salony te stawały się za ciasne. Poruszano się, stąpając wciąż po czyjejś sukni. Trzeba było zręcznie prześlizgiwać się między grupami. Wszyscy palili, kobiety więcej od mężczyzn, a powietrze nasiąkłe było zapachem tytoniu, ciała kobiecego i kwiatów zwiędłych.
Bogacze gardzili Kasynem, a w tłumach, zalegających klub, znajdowali coś dystyngowanego. Grali w swojem towarzystwie, zdala od niepewnych osób, dość licznych w salonach publicznych. Aby tu zyskać