Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 188.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

do trzech. Z takim strzelcem, jak książę, były to warunki poważne.
W istocie Lubimow uznał je za dostateczne.
— Dobranoc! — powiedział, odwracając się do ściany i nakrywając kołdrą aż po oczy.
I wnet zasnął znowu.
Toledo chciałby to samo uczynić, lecz miał jeszcze dużo do roboty aby wypełnić święte obowiązki, jakie nań spadły. Długo szukał po wszystkich pokojach i szafach, aż dopóki nie znalazł pudełka z pistoletami, które dostał od jednego generała, zaprzyjaźnionego z księciem. Gdy je znalazł, spędził dobrą godzinę nad czyszczeniem tej luksusowej broni, która dawno straciła swój blask. Czuł się znużony, a jednocześnie uczucie ważności swej roli zwalczało w nim chęć snu. Duszą przygotowującego się dramatu był on i tylko on. Bez jego asystencji, ani książę, ani Martinez nie mogliby się bić.
Lord Lewis i dwaj wojskowi, którzy przedstawiali przeciwnika, nie mogli w swej nieświadomości iść za jego wskazówkami.
Przypomniał sobie całe popołudnie.
Z pewnem wahaniem udał się na poszukiwanie Martineza. Pomimo woli, solidaryzował się z Attilio. Może w istocie cały ten pojedynek był szaleństwem. Ale jego tradycyjne ideje zbuntowały się przeciw tym skrupułom: „Honor jest honorem“. A widząc, że porucznik przyjmuje chętnie zadośćuczynienie z bronią w reku, jakby bojąc się, że Toledo cofnie swą propozycję, uczuł radość tego, który nabiera przekonania, że miał rację, zwątpiwszy wprzód o tem. Co za delikatny i bohaterski młodzieniec. Don Martinez znajdował zresztą jego postępowanie naturalnem. Był przecie jego ziomkiem.
Aby mu dać pewne szanse, spytał, którą bronią władał najchętniej.
Don Marcos zaproponował szable. Martinez