zabrał złoto, i na czas wyznaczony wprawiwszy dno w ćwierć tę samą, oddał djabłu pełną dukatów, a, ten sic: ani domiarkował podstępu kmiecia. Tym sposobem zyskał nic mulo pieniędzy i był bogaty.
Inna powieść znowu miasto ćwierci, garnek dziurawy podaje i ten warunek oddania pieniędzy, aż wszystkie liście z borów i lasów opadną. Nadeszła zima, bies o swoją należytość upomina; ale wieśniak pokazuje mu jodły i sośninę zieloną. Rozgniewany biegnie, obrywa rękoma i zębami jodły i sosny; ale widząc, że rady nie da, uciekł zawstydzony, że go kmieć oszukał.
Jonek. Cała klechda jest wiernie spisaną z podań ludu polskiego i ruskiego. Do dzisiaj po nad Prutem i Dniestrem wybiera lud drzewo na skrzypce lub fujarki, które szumu wody nie słyszało ni piania koguta.
Wilkołaki. Wilkołak, wilkołek, u nas i u Rusi znaczy człowieka czarami zamienionego w wilka. Nazwa ta przecież u Serbów, u Morlachów (vacodlac) i u Czechów oznacza upiora; nie zasłyszy téż u tych pokoleń słowiańskich, podobnych naszym powieści. Co do postaci zewnętrznéj, potwór ten samym tylko ogromem ciała różnić się ma od zwyczajnego wilka. Cechuje go jak powiadają zuchwałość, iż ślepo rzuca się na ludzi, kaleczy i zabija; szczególniéj zaś ma być pożądliwy na krew młodocianą, i ztąd najwięcéj napada małe dzieci.
O ile badałem ten przedmiot z całą uwagą i bacznością, powieści o wilkołakach, teraz szczególniéj, są znane w osadach ruskich Podlasia wzdłuż Bugu. Nad Dniestrem mało o tém zasłyszéć mogłem, lubo A. Naruszewicz, chce tam szukać śladów Neurów, podług Herodota, co znając sztuki czarownicze, w pewnych dniach roku mogli się zamieniać z ludzi w wilków i znowu do ludzkiéj wracać postaci[1].
Czarowniki i czarownice, wedle podań ludu, mają sposoby i władzę przemienienia w wilka każdego człowieka, którego jéno zechcą. W dawném województwie Podlaskiém, we wsi Chłopkowie, niedaleko miasteczka Łosic, w czasie obrzędu weselnego przyszła rozgniewana czarownica, w chęci zemszczenia się, i przemienienia nowożeńców w wilkołaki. Jakoż pas, którym się w stanie przewiązywała, skręciwszy, pod próg domu podłożyła, i nadto: Łyka krutiła z lipiny, i waryła, i toioj wodoju podliła pid lude, (łyka kręciła z lipiny, i warzyła, i tą wodą podlała ludzie). Mówiła mi wieśniaczka, która znała osobiście czarownicę — a to się stać miało między 1821 a 1822 r. — Skoro nowożeńcy z drużyną weselną przeszli próg domowy, pan młody z kniahynią i sześcią drużbami, przemienieni w wilkołaki, uciekli z chaty, i trzy lata wilkami byli.
Przez cały czas podbiegali pod mieszkanie czarownicy, wyjąc przeraźliwie. Gdy nadszedł dzień mający być końcem ich ciężkiéj pokuty, zgromadzeni pod progiem złéj baby, wyli żałośnie; czarownica wyszła z izby z kożuchem, wełną na wierzch obróconym, i każdego nim z osobna okrywając, przy wymawianiu formuł tajemnych, przywracała napowrót do postaci ludzkiéj. Lecz, że panu młodemu nie okryła kożuchem ogona, chociaż wrócił do ludzkiéj postaci, ogon wilczy pozostał; aż w dni kilka, czarownica tymże sposobem, uwolniła go od téj zbytecznéj ozdoby.
„Lubo czarownicy — mówi St. z Łazów Duńczewski, głośny wydawca kalendarzy[2] nie mogą istoty odmieniać w wołu, w konia, albo w insze bydlę lub zwierzę,