Niedaleko Brześcia Kujawskiego, nad jeziorem, pokazują wieśniacy kamień duży, i upatrują w nim podobieństwo dziewczyny z grabiami, która, będąc nieposłuszną matce, gdy siano we święto grabiła, przez nią w kamień zaklętą została[1].
W Podlasiu, w obwodzie Bialskim, w pobliżu wsi Kownat, ukazywali mi wieśniacy dwa głazy ogromne, do których przywiązane podanie, że jeden z gospodarzy orząc w niedzielę, od pobożnego człowieka przeklęty, skamieniał.
§ 3. W Lubelskiém uważana za czarownicę, a rozgniewana baba, że nieotrzyma tego czego żąda, albo-li-téż z samego powodu złości czy zemsty, wpośród lasu wykopuje dołek, w który kładzie jaja gęsie i siada na nich jak kura, tak blizko drogi, ażeby była widzianą. Trudno opisać przestrachu, jaki napełnia w onczas wieśniaków téj wsi z któréj jest baba, gdyż ta wykrzykuje, zaklinając wiatr i burzę, że wysiedzi tym sposobem i sprowadzi na wieś i okolicę całą grad tak wielki, jak jaja gęsie. Przestraszeni kmiecie na gwałt znoszą co zażąda, prosząc tylko, ażeby nie wysiadywała tak wielkiego nieszczęścia.
§ 4. U górali ruskich, Hucułów, za Prutem, podobnym sposobem ezarownice sprowadzają burze gradowe. Inne zaklęciem tajemném, naślą jakie brzydotę na człowieka, co pełza za każdym krokiem. Znałem w Nad-Pruciu na dolinie niewiastę, na którą czarownica z gór nasłała żabę. Żaba ta skakała w jéj ślady, skrzecząc ustawicznie. Niewiasta prześladowana, w ciemię nie bita, i znająca się na tém, wiedziała, że zabijając żabę, śmierć na siebie, poprzedzoną długą chorobą, sprowadzi. Pochwyciła więc żabę, uwiązała w weretę, co piec zatykają, i zawiesiła w kominie, podkurzając skrzeczącą wiórami uzbieranemi z 9-ciu podwórzy, z 7-miu grobów, i dróg rozstajnych. Zaledwie zanieciła dymny ogień po północy, przyszła czarownica, prosząc, aby ją wpuściła do izby, pod pozorem, że chce pożyczyć garczek kapusty, ale odpędzona, razem z żabą wysychała, i wkrótce po swoim nasłańcu umarła.
O takich zaklęciach wiele jeszcze zasłyszéć można. Tu należy i bierze początek tak pospolite przysłowie: Zaklął go jak węża, gdy chce kmieć nasz wyrazić jak sobie drugiego zobowiązał, że zrobić musi to, czego zażądał; albowiem lud wierzy, iż słowem można zakląć węża i gad zjadliwy, że szkodzić nie będzie, i tam pójdzie, kędy zaklinający wskaże.
Słowa te, czyli raczéj formuły, są zachowywane w wielkiéj tajemnicy, i mają służyć skutecznie na wyleczenie chorób w ludziach i zwierzętach, na wyciągnienie jadu gdy żmija ukąsi; mogą zgasić pożar, i wiatr uspokoić.
§ 5. W starym dyalogu: „Guślarze“ z czasów Władysława IV-go, znajdujemy podobnego rodzaju zaklęcia, które wyszydzano na publiczném widowisku[2].
Przyprowadzają do guślarki Frączka, opowiadają jéj rodzaj niemocy chorego.
Ta rozkazuje mu się położyć na słomie, na krzyż złożonéj, i po szczególnych obrzędach tak chorobę zaklina:
Szczęśliwa ta matka była, |