Strona:PL Wójcicki - Klechdy.djvu/174

Ta strona została przepisana.

Ale trzeba było téj nauki, téj gorliwości w badaniu prawdy, która ożywiała J. S. Bandtkie’go, aby odkryć błąd, wsparty ciemnych wieków powagą. Wyświecił on i ukazał, zgodnie ze zdaniem Dobrowskiego, iż to jest dzieło właściwie Pawła z Pragi, Zidek zwanego[1].
Adam Naramowski, jezuita, w dziele swém: „Facies rerum Sarmaticarum“ (lib. 1 cap. 2 pag. 28)[2], rzecz szczególną o pomienionym rękopiśmie podaje:
„Z pazura lwa poznać, a z dzieł życie człowieka. Jakie życie prowadził ów sławny czarodziéj Twardowski, jak je skończył, wykazuje owe dzieło jego czarodziejskie, czyli rękopism, który po śmierci króla Zygmunta Augusta, z daru jego, z wielu innemi księgami, wileńskiemu domowi jezuitów się dostał; o którym Szpot pisze, iż słyszał z ust księdza Daniela Butwiła, naówczas pomocnika przełożonego nad księgozbiorem wileńskim, który mu wskazał miejsce osobne, gdzie książka rzeczona Twardowskiego łańcuchem żelaznym do muru przykuta była. Gdy ów ksiądz ciekawością zdjęty, coby zawierała, czytać ją zaczął, dał się słyszéć zgiełk i łoskot okropny w książnicy; zbiegły się snać, złe duchy, a ksiądz przelękniony, rzuciwszy książkę, ledwie do poblizkiéj izby zemknąć zdążył, i całą noc potém z przestrachu bezsenną przepędził. Nazajutrz rano wezwawszy drugich, wszedł do książnicy, ale już owéj książki nie znalazł, ani mógł wiedziéć gdzieby się podziała. Najpewniéj gdzie pisarz, tam się i książka dostała.“
Zdarzenie to — mówi przywiedziony Fr. Siarczyński mogło przypaść około r. 1620, które Szpot słyszane od Butwila, zapisał, a Naramowski w sto lat prawie drukiem ogłosił, r. 1734. Możnaż sądzić, aby to zniknienie rękopismu, miało znaczyć przeniesienie się jego nieodgadnione do biblioteki akademii krakowskiéj. Możnaż dać wiarę téj powieści, którą Naramowski w niepewnym rękopiśmie wyczytał, a któréj potwierdzenia zkąd inąd nie mamy? Zeznanie Butwiła zalęknionego, pomięszanego i łatwowiernego możnaż za prawdziwe poczytać?[3].
Za jedyny pomnik, który nam pozostał, Twardowskiego, uważać można owe kruszcowe zwierciadło, które w Węgrowie, na Podlasiu, w skarbcu kościoła miejscowego zawieszone, czasów naszych dotrwało. Wysokie jest calów pol. 22, szerokie 19, u dołu przez pęknienie uszkodzone, w ramy drewniane, czarne, kształtu staroświeckiego, oprawne. Używać go miał niegdyś Twardowski za narzędzie do swych czarów, okazywać w nim złych duchów w różnéj postaci, albo dusze i osoby zmarłe, które kto widzieć za jego pomocą żądał. Trwa dotąd między ludem podanie, iż patrzący się w nie przestraszani bywają poczwar okropnych widokiem; dla tego wysoko zawieszone zostaje. Światły badacz, Teodor Narbutt, który to zwierciadło oglądał i opisał, uznał, że jest z kruszcu białego, ale jakiego nie wyraża; najpewniéj stalowe być musi. Napis biały w wierszach dwóch łacińskich, które pobożność na ramach wykreśliła, to znaczenie zawiera: „iż zwierciadło, którego Twardowski do sprawy sztuk czarodziejskich używał, teraz ku czci boskiéj służy:“

„Luserat hoc speculo magicas Twardovius artes,
Lusus ad iste Dei versus in obsequium [4].

  1. Historya biblioteki Uniwers. Jagiel. str. 108.
  2. Pisze St. Rostowski: Lithuanicarum Soc. Jesu historiarum pars 1 pag. 49.
  3. Czasopism naukowy.
  4. W tém zwierciadle Twardowski pokazywał czary,
    Bogu jednak należne oddawał ofiary. (Przekład P. L.)