Fr. Siarczyński, w Czasopiśmie naukowém, zbija daléj domniemywania zbyt płoche, Twardowskiego z Faustem podające za jedną osobę. To, jako rzecz zbyteczną, z niniejszych przypisów wypuszczam. Krytyczne badania, prostujące zebrane wiadomości tu podane przez Fr. Siarczyńskiego, i objaśniające tak sławną postać ludową Twardowskiego, znajdzie czytelnik w dziele uczonego W. A. Maciejowskiego p. n. Polska i Ruś T. IV. Warszawa 1842, str. 276.
— Podgórze zbudowane jest na poziomie Krzemionek, wzgórków z kamienia wapiennego złożonych, w paśmie których pospólstwo pokazuje w skałach miejsce nazwane katedrą Twardowskiego, gdzie ten czarnoksiężnik, jak go dawne podanie nazywa, z djabłami narady miewał. (Ambr. Grabowski. Kraków i jego okolice 1830, wydanie drugie, str 56).
— Schodząc z wyżyn krakowskich wzgórzów, ciągiem pięć mil, najprzyjemniejsze i rozliczne widoki oku stawiających, spostrzegać się daje szerokie piasków morze. W koło okropna pustynia, któréj jednakowość małemi krzakami sosnowemi gdzie niegdzie przeplata; w ostatku u poziomu góry i ruin Rabsztyna grodu, leżą na równinie gruzy i rozwaliny miasta, smutne, czarnym, posępnym starożytności powleczone kolorem. Zbliżając się, zaledwie błyszczące jeszcze nieco dwóch kościołów wieże, dają poznać, że to jest niegdyś wielkie, piękne i bogate w kruszec srebrny królestwa polskiego miasto Olkusz. (T. Święcki. Opis starożytnéj Polski T. I, str. 126, wyd. 1828 r.)
— Osobliwa skała pod zamkiem Piaskowéj-skały przez zbyteczną erudycyą otrzymała najniewłaściwszą nazwę pałki Herkulesa. Lud okoliczny nie rozumie tak klasycznego nazwania, i nazywa ją po swojemu Skałą-sokolą; bo na niéj podług podań wieśniaków, z któremi rozmawiałem, miały się gnieździć dawniéj sokoły. Żadnego więc stosunku nie ma z Herkulesem; my się przeto nazwy urojonéj trzymać nie możemy kiedy jest swoja, a własna.
— Co lud nasz opowiada o Twardowskim, że jeździł na kogucie, podobną wiadomość zawiera kronika czeska, która z wszelką powagą opisuje cuda czarownika Żyto. Oto jéj słowa:
W dziesięć lat po męczeńskiéj śmierci świętego Jana Nepomucena, zaślubił król Wacław Zofią, córkę księcia Jana Bawarskiego. Sam książę odprowadził zaślubioną do Pragi; a wiedząc, że szwagier jego wielkim jest przyjacielem osobliwości, przyprowadził z sobą pełny wóz czarodziejów. Gdy najdoskonalszy z nich dnia jednego dwór cały zabawiał, zbliżył się do niego czarodziej króla Wacława Żyto, rozdarł sobie usta po uszy i połknął rywala z całym jego aparatem, obuwie tylko odrzuciwszy. Potém oddał całą tę zdobycz do kubła wody, a widzowie śmiali się wielce, widząc tak skąpanego Niemca, po czém inni towarzysze jego nie śmieli już daléj się popisywać. Tym dzielniej dokazywał Żyto, pokazując się to w swojéj to w obcéj postaci, to w złotéj, to zgrzebnéj odzieży.
Gdy się cesarz przechadzał, żyto płynął koło niego w łódce po ziemi; a gdy cesarz jechał, on dążył obok niego na małym wózku, przez koguty ciągnionym. Niemniéj ubawiał gości, zamieniając im ręce podczas stołu, to w jelenie, to w końskie kopyta, aby jeść nie mogli. Raz gdy na ulicy zgiełk posłyszano i wszyscy z okien głowy wychylili, czarodziéj obciążył je w ogromne jelenie rogi, że się z okien wydostać nie mogli, a on tymczasem smaczno zajadał i spijał!
Na dowód, że może miéć pieniędzy ile zechce, zamienił raz 30 stogów siana w tuezne wieprze, które wypędzić kazał na paszę obok trzody bogatego, ale skąpego piekarza, nazwiskiem Michałek, któremu potém tanio je sprzedał, z ostrzeżeniem, aby ich
Strona:PL Wójcicki - Klechdy.djvu/175
Ta strona została przepisana.