Strona:PL Wójcicki - Klechdy.djvu/267

Ta strona została przepisana.

niewinnie, zwykły przybierać postacie białych i siwych gołębi, a na mogiłach wyrastaja dęby, jawory, brzozy i wierzby.

„A na jéj mogile wyrosł ci dąbeczek,
I tam siada, i tam siada biały gołąbeczek.“
(Złamek pieśni biało-chrobackiéj).

Przytoczyć tu muszę dumkę ruską z Galicyi, która ten przedmiot rozjaśni lepiéj:

„Czo ty Nastio tak sumujesz?
— Maju czoho sumowaty,
Choczu z panom wandruwaty!“

Wziała pani za ruczeńku,
Poweła ji w temnyczeńku,
Ta stiała ji holowoczku:
„O tu Nastio probuwaty,
Z moim panom wandruwaty.“

De Nastynia hołowoczka,
Tam wyrosła topoloczka.
De Nastyni biłyj łyci,
Tam wyrosły dwi jałyci.

De Nastyni biłyj rukij
Tam wyrosły dwa buky:
De Nastyni biłyj nohy,
Tam wyrosły dwa jawory.

Drzewo tak wyrosłe nie ma w sobie zwyczajnych soków, ale chowa za korą czerwoną krew zabitéj i pogrzebanéj istoty. To napomyka nasza klechda, to samo wyraźnie opiewa pieśń Słowaków zbioru Szafarzyka. (Pieśni swetskie Lidu Slawenského w Uhrach 1827 w Peszcie T. 2).
„Szła Anna po wodę, na łąkę zieloną, nie mogła wody zaczerpnąć; matka ją przeklęła, a córka zdrewniała zielonym jaworem:

I szli dwaj młodzieńcy,
Obaj byli grajki:
Ach, braciszku miły!
Dużoś-m świata przeszli
Jeszcześmy takiego
Jawora nie naszli;
Utnijmyż sobie
Po jednych skrzypeczkach,
A po drugich smyczkach.


I poczęli rąbać.
Krew z jawora tryśnie: