Strona:PL Wójcicki - Klechdy.djvu/268

Ta strona została przepisana.

Wnet się polękali
Na ziem popadali,
Ona przemówiła:

— Nic się nie lękajcie,
Lecz sobie utnijcie
Po jednych skrzypeczkach,
A po drugich smyczkach;
Idźcie wygrywajcie,
Żałośnie śpiewajcie,
Przed méj matki wroty:
„Ta to jest ta panna,
W jawora zaklęta.“

I szli ci młodzieńcy,
Załośnie grający.
Gdy matka słyszała
Do okna bieżała.

— Ach! młodzieńcy moi,
Nieróbcie mi żalu;
Wszakże ja go dosyć mam,
Gdy Anusi méj nie mam.


Aleksander Chodźko (Poezye, St. Petersburg 1829 r.) z téj powieści ludu napisał następną balladę, którą dołączam.

MALINY.
(Na nutę: „Hej tam na górze etc.)

Przez litewski łan,
Jedzie, jedzie pan;
Przed nim, za nim jego cugi
W złocie, srebrze jego sługi.
Jedzie w gościnę.

Przyjechał na dwór,
Do matki dwóch cór:
— Matko! matko! masz dwie róże,
Obie krasne, obie hoże,
Daj mi jednę z nich!

Matka prosi wnijść,
Każe córkom przyjść,
Lecz pan obie równie kocha
I tę trocha, i tę trocha;
Którąż tu wybrać?