Strona:PL Wójcicki - Klechdy.djvu/46

Ta strona została przepisana.

Puszczam więc je, jak ptaki młode z gniazda, niepewne lotu i przyjęcia na téj ziemi, na któréj się zrodziły, lub na któréj wędrowne z stron dalekich, już się od wielu set lat przyswoiły.
Klechdy podzielić można na trzy części:
Do pierwszéj należą starożytne podania przed-chrześcijańskich jeszcze wieków, jak powieści o powietrzu, wichrze, wilkołaku i t. p. Podania przywiązane do miejsc jakich, czy zwalisk zamkowych, czy skał i kamieni, gór, rzek, jezior, jaskiń i pieczar.
Do drugiéj, osoby wprawdzie historyczne, ale o których albo kroniki nasze milczą, lub małe dają objaśnienia. Tu należą zaprawdę najstarożytniejsi bohaterowie, mężowie olbrzymiéj siły, których pamięć lud w osobach Waligóry i Wyrwi-dębu zachował: sławnego rozbójnika Madeja, a w końcu czarodzieja Twardowskiego.
Do ostatniego rzędu, i najobfitszego, należą powieści o czarach i czarownicach, o zaklętych królewicach i królewnach, o cudownych zamkach i t. p.
We wszystkich rej wiodą bujne marzenia wyobraźni i cudowność. Cudowność ta zawsze upragniona, nie tylko się w samych Klechdach odbija: wyobraźnia ludu tak jest jéj pełną, że można rzec, iż do żywota jego należy. Jeszcze niestraciły starodawnego uroku i swojéj poezyi, ciemne bory, rzeki i jeziora: pierwsze widzi zamieszkane Rusałkami, Majkami, a w górach Dziwożonami.
Na srebrnéj wodzie starego Bugu i Białéj-wodzie[1] i historyczném Gople, pląsają Bogunki i Topielce szkodliwi. Nietylko ziemię zaludniły nadzwyczajne istoty, powietrze nawet jest ich pełne.
W postaci lśniącéj gwiazdy młoda dziewczyna widzi kochanka, ku niemu wzdycha i wyciąga dłonie, by go przyjąć w swoje ramiona. Świetliki nocne są dusze pokutujące: wiatr gwałtowny porusza zły duch jedynie, równie jak zamieszkuje piec stary z rozwalonéj chaty, i starą wierzbę. Niedosyć, w postaci sowy śmierć przepowiada, tumani i błądzi krokiem biednego wędrowca. Zaklęte dusze jeszcze dyszą w rozwalinach dawnych zamków, a jęk pogrobowy, który ucho ludu słyszy, jest jakby westchnieniem upadłego grodu.

Jeszcze zaklęcia swojéj niestraciły mocy; potęgą słowa flisy doznają burzy. Nie jeden zaklęty młodzian w wilczéj skórze pokutuje długo; a pod piórem wrony, kruka i orla, zaklęte potomstwo wielkich rodzin, kryje wielkie imiona i stare herby[2].

  1. Dawna nazwa Wisły. (Patrz S. Klonowicza Flisa.)
  2. W okolicach Dobromila utrzymuje się dotąd podanie między ludem, że każdy umierający z Herbutów zamieniał się w orła. Pieśni Ludu Polskie i Ruskie, Serbskie, Czeskie i Słowaków w Węgrzech, stawiają dowody na podobne przemiany. W jednym z rękopismów polskich z 1526 roku znalazłem wzmiankę że córki przemożnego domu Pileckich, a do tego pierworodne, jeżeli zmarły przed zamąż pójściem, zamieniały si w gołębie: zamężne zaś w ćmę nocną, i ukąszeniem przepowiadały zgon każdemu z członków téj rodziny.