Strona:PL Wójcicki - Klechdy.djvu/52

Ta strona została przepisana.
VI.

O zachodzie wierny sługa z dworzanami zamku śpieszy; nic zastaje już Trojana. Widzi jeno, że płaszcz leży; ręce łamie i zawodzi[1]. Próżne łzy twe, próżne żale; one Pana nie obudzą.
Z Trojana zamku gruzy zostały, a w komnacie jego ciemnéj, kędy nigdy promień słońca nie zajaśniał, nie zaświecił: dziś jaskółczym gniazdom świeci, i wilgotne suszy ściany!




Przytoczyliśmy to podanie Serbów na dowód, że nie brakuje tego rodzaju powieści, i w innych pokoleniach wielkiego szczepu Słowian. Trojan w mgle wieków tak odbija, jak nasze Waligóry i Madeje.
Z wielkiéj liczby klechdów starożytnych, kronikarze jednę nam przechowali ze Słowiańskich czasów. Posłuchajmy powieści, którą nam Baszko, i zasłużony heraldyk Bartosz Paprocki opowiadają zgodnie. Zapomniał już o niéj lud dzisiaj; a jednakże dawniéj powszechnie w okolicach Tyńca i Wiślicy znaną była; przytoczyć ją więc muszę jako ważny i ciekawy pomnik téj gałązki literatury.
Wdały Walgerz, albo Walter, hrabia na Tyńcu i pan zamku Tynieckiego, bawiąc się w postronnych krainach, dla przejrzenia spraw rycerskich, zatrzymał się na dworze króla Francuzkiego. Mąż urodziwy, odwagi i zręczności niepośledniéj, w gonitwach i turniejach pierwszy dank odnosił, i oczy wszystkich zwrócił na siebie, szczególniéj córki królewskiéj imieniem Helgundy. Dla niéj przyjął urząd podczaszego; a gdy misy stawiał na stole, uważał z jakiem zajęciem wpatrywała się w jego oblicze, jak oczyma ścigała każde poruszenie dorodnego dworzanina.
Był na tymże dworze Arinaldus, królewicz niemiecki. Ten rozkochany w Helgundzie jakkolwiek wzgardy doznawał, ciągle gorzał namiętną miłością. Walgerz dla ujęcia sobie więcéj nadobnéj królewnéj, przekupiwszy stróże zamkowe, codziennie podchodził pod jéj okna, i głosem miłym i dźwięcznym śpiewał dumy smutne.
Helgunda zbudzona, zachwycona śpiewem niewidomego trubadura, przywołać rozkazała strażników zamku, ażeby jéj wyjawili nocnego śpiewaka. Gdy ci przekupieni, niechcieli wyznać prawdy, tłómacząc się, że z zakrytym

  1. Zawodzić, po serbsku: tuziti, jest to płakać straty umarłego. Dotychczas w Serbii matka za synem, siostra za bratem, przez trzy lata zawodzą, w pole wychodząc.