Strona:PL Wójcicki - Klechdy.djvu/56

Ta strona została przepisana.

teatralnéj[1]. Baśnie te silny wpływ wywierać musiały, bo lud gromadami zbiegał do ich słuchania. Powtarzano je sobie przy ognisku domowém, przetwarzano; a tak z czasem wiele i rodzinnych obrazów przybrało koloryt wschodni.
Dobry i wierny obraz takiego Pątnika wystawia nam komedya z czasów Zygmunta III-go, pod napisem:
„Mięsopust, albo tragicomaedia na dni mięsopustne, nowo dla stanów rozmaitych podana 1612 r. 4-to.“
Gdzie nieznajomy autor wyprowadza na scenę pielgrzyma, co opowiada niesłychane brednie z nowego świata.

Pielgrzym.

Gdym z granic wyszedł, obaczyłem skały
Dziwnie wysokie, które tuż mi się bydź zdały.
Szedłem do nich dwie lecie, prawie nieprzestając,
Tak we dnie jako w nocy tuż ich być mniemając.
Tam przyszedłszy, iżem miał zmordowane nogi,
Spocząłem... a pół roku szukałem zaś drogi
Chodząc około skały: a że przyjechali
Kupcy z granic, co mi wstęp na wierzch pokazali
Po drabinie z piór ptasich! zaledwie tam wlazłem
Za całe trzy miesiące, gdzie dziwny znalazłem
Gaj!


Łapikufel.

Nuże, powiadaj! tamten gaj był jaki?


Pielgrzym.

Miał bardzo dziwne drzewa, miał rodzaj wszelaki;
Nie tylko co ich znamy, ale niewidziane!
Drugie żelazne, srebrne, złote, i miedziane.
Są w tym gaju na sosnach wszystkie listki złote,
Szyszki z kamieni drogich: trudno u nas o te!

  1. Kto przeczyta dzieło Ludwika Choquet wydane w Paryżu 1541 roku, znajdzie, że sztuka ta nie lepsza była w tym wieku we Francyi, jak u nas.