Strona:PL Władysław Łoziński - Oko proroka.djvu/103

Ta strona została przepisana.

osobliwy i prawie na wagę złota płatny, który prawie że z samego końca świata, bo z zamorskich pogańskich krajów, kędy czarne Murzyny tylko żyją pod gorącym słońcem, sprowadzać trzeba było to okrętami przez morza, to na garbatych wielbłądach przez nieskończone pustynie, na których nic nie rośnie w piasku, a od żaru słonecznego piasek ten taki gorący, że ano jaje w nim bez ognia upiec możesz.
Jak się weszło do tych izb, to trzeba było co rychlej okienka rozwierać i powietrze wpuszczać, bo woń wprawdzie przyjemna, jakby z kadzidła, ale taka mocna była, że się aż głowa zawracała jakby od gorącego trunku. Tedy były tu obok ałunu, kamfory, merkuriuszu, bursztynu, rozmaite wonne żywice, jak ambra, bryłeczkami nawlekana niby pacierz albo różaniec, benzoe, który pan Spytek z Indyj od portugalskich kupców sprowadzał, manna sycylijska, mastyks grecki, tragant z wyspy Morei, co gorączkę u chorych chłodzi; dalej bardzo osobliwe, pachnące trzaski jak aloes arabski, brazylia, sandał czerwony i żółty, indygo z Bagdadu, a wreście i korzenie na leki i na przyprawy dla pańskich kuchmistrzów, jak goździki moluckie, bobki, kmin turecki, imbier albo zinziberum indyjskie, kardemony, muszkatowe kwiaty i gałki, tatarskie ziele, pieprze rozmaite, a najprzedniejszy z nich malabarski, egipska kassia w strągach, szafrany włoski i hiszpański, cynamony, cukier biały i lodowaty bagdacki i hiszpański w plackach, stożkach i mące, owoce zamorskie jak limonie, migdały, figi, daktyle, rozyny i inne jeszcze specjały, które swego czasu prawie że wszystkie wymienić umiałem,