Strona:PL Władysław Łoziński - Oko proroka.djvu/117

Ta strona została przepisana.

podstarości i hajduk, a wszyscy, z którymi tu przestaję, grzeczni i łaskawi są na mnie. I tak to prawda wtedy była, bo i pan Spytek, i pan Heliasz, i pan Dominik, i Urbanek, i wszyscy domownicy, jak miarkowałem, życzliwość mi świadczyli, a nawet Woroba, zawsze chmurny i mruczny, jakoby wszelkiemu Bożemu stworzeniu krzyw był, czasem na mnie weselej spojrzał i nieraz ciężar za mnie rad podźwignął, nie dając się mnie samemu umęczyć. Ale ta pogoda niedługo trwała; zasuwała się już ciężka chmura nad moją głową, chociem jej jeszcze nie widział i nie przeczuwał.