Strona:PL Władysław Łoziński - Oko proroka.djvu/129

Ta strona została przepisana.

Ale po tej pierwszej radości przyszły zaraz myśli markotne. Po co Kajdasz przyjechał do Lwowa i dlaczego jest z nim Kara-Mordach? Nie o co innego pewno im chodzi, jeno o Semena, a jeżeli im chodzi o Semena, to i o mnie, a nawet o mnie więcej niż o Semena, bo. o Semenie nikt nie wie, gdzie przepadł, a o mnie dowiedzieć się łacno było, gdziem jest, bom przez Marianeczkę do matki pisał, a matka pewnie z samej uciechy innym powiadała, żem we Lwowie na dobrej służbie, u cnotliwych ludzi.
Tak myśląc stoję ukryty w bramie i patrzę za nimi, dokąd idą, a w głowę zachodzę, co z nimi ma za kompanię złotniczek Lorenc, i gdzie ich prowadzi? Przeszli na poprzek Rynek od połaci południowej ku zachodniej, Lorenc podprowadził ich pod kamienicę jedną, wskazał im bramę i wrócił, a oni obaj weszli do sieni. Wiedziałem, że to była kamienica p. rajcy Uberowicza, który właśnie natenczas był obrany wójtem miejskim i z panami ławnikami sądy sprawował; nieraz mnie pan Heliasz albo sam pan Spytek do niego posyłał. Lorenc wróciwszy szedł ku kościołowi OO. Dominikan, ja też widząc, że tamci zostali w kamienicy pana wójta, biegnę co tchu za nim, a dopadłszy go, witam grzecznie i mówię:
— Panie Lorenc, coście wy tego tureckiego żyda i tego drugiego brzuchacza przez Rynek gdzieś wiedli?
— Pan Siedmiradzki mnie z nimi posłał, abym im ukazał, gdzie mieszka pan Uberowicz, bo z nim jako z wójtem mają ważną sprawę — rzecze Lorenc.