Strona:PL Władysław Łoziński - Oko proroka.djvu/171

Ta strona została przepisana.

— Przysięgnę — rzekł Woroba i rękę do góry podniósł.
— Przysięgnijcie, że nikt o tym wiedzieć i nikt tego widzieć nie będzie, tylko ten, kto do was ze znakiem przyjdzie — rzekę i dobywam owego medalika z Najśw. Panną, który dostałem od Marianeczki, a ukazując go Worobie, mówię dalej:
— Na tę Pannę Świętą, Bogarodzicę, i na zbawienie duszy waszej, tak mi przysięgajcie, jak ja on emu Kozakowi przysięgał, a jak przysięgę złamiecie, będziecie pod wielką klątwą i będziecie od Trójcy św. odłączeni i na miejsce Judasza powołani!
Woroba przysiągł, a ja mu dalej tak samo jak ongi Kozak Semen mnie, nakazuję, aby nikomu tego nie oddał, jeno albo mnie samemu, albo takiemu, co przyjdzie do niego i po lewym ramieniu go uderzy i powie:

Oko Proroka,
Synopa Archioka.

Nauczyłem go tak wszystkiego, jak mnie Semen nauczył, a siła mnie to pracy kosztowało, nim sobie zapamiętał. Kiedy już pewny byłem, że Woroba dobrze zrozumiał, wyciągam ów mieszek i daję mu go do ręki. Bardzo był zdziwiony, że to rzecz taka mała i nieznaczna; patrzy na mnie i pyta:
— A to jest już wszystek ten „sposób“?
— Wszystek, Woroba, a ja sam nie wiem, co tam jest i wam wiedzieć się nie godzi i pod przysięgą nie wolno. Chowajcie to najbezpieczniej i najtajemniej, jako tylko możecie, a tego pewni bądźcie,