Strona:PL Władysław Łoziński - Oko proroka.djvu/216

Ta strona została przepisana.

kazał, sam zaś zaraz do przystani pobiegł. Nie było go długo, dopiero pod sam wieczór wrócił i zaraz na progu woła:
— Allach jest wielki! On się nad twoim ojcem zlitował! Wszystkom sprawił, jako pragniesz. Dzisiaj aga zapomni włożyć ojcu twemu na noc kajdany, jako to zwykle się czyni, a straży nocnej będzie się bardzo chciało spać, a ten rybak, co nas dzisiaj na swojej łodzi przewoził, będzie przypadkiem ryby łowił pod samą galerą, a ojciec twój do tej łodzi skoczy, a łódź podpłynie z nim na pewne oznaczone miejsce, gdzie niedaleko jest wielka dąbrowa, a tam, w tej dąbrowie, będziesz ty i Jowan będzie z tobą. Allach dobry, Allach wszystko tak zrobi, jako ci teraz mówię!
Chociaż ten Jowan bardzo mało wiary u mnie miał i ciągle się jego zdrady lękałem, przecież tak się uradowałem tą wieścią, żem poskoczył ku niemu i ręce mu z wdzięcznością wielką ucałował, bo owo taka to już natura ludzka, że temu łacno uwierzy, czego pragnie. A co mi przyjdzie jakie wątpienie do głowy i co zacznę myśleć nad tym, czy też mnie Jowan nie zdradzi haniebnym jakim sposobem, to zaraz staje mi przed oczyma ojciec nieszczęśliwy, znędzniały, skatowany, śmierci jako wybawienia czekający, i tak mi sobą zasłania cały świat i przed duszą i przed rozumem, że na ślepo bym szedł i w przepaść bym skakał, byle tam na jej dnie było troszeczkę nadziei, że ojca wybawię.
Ogadaliśmy z Jowanem całą rzecz, jako się ma odbyć. Powiadał mi, że wszystko już przygotowane, aga stargowany, rybak u jednany, miejsce na wybrzeżu oznaczone, i abym już spokojny był i gotów