Strona:PL Władysław Łoziński - Oko proroka.djvu/219

Ta strona została przepisana.

ligii ludzie, ale katolicy zawsze mieszkali. Ja ze sławnej bogumilskiej rodziny pochodzę, ale mój dziad już był katolik i ja się na katoliczkę wychowała. Gwałtem mnie Turczynką zrobili; mój ojciec zabity od Turków; wolał on umrzeć, niż wiary się wyrzec, ale ze mną, małą sierotą, uczynili, jako chcieli... Ale o tym dużo by mówić, a jam nie po to przyszła.
I oglądnąwszy się ostrożnie dokoła tak mówi dalej:
— Jam jest żona Jowana, a raczej byłam jego żoną, a teraz jako ostatnia podła sługa w domu jego jestem, bo już pewno wiesz, choć z obcej ziemi jesteś, że Turczyni tyle żon brać sobie mogą, ile chcą, a Jowan dwie sobie jeszcze trzyma. Jowan jest Moslim, to jest: wiarę Mahometa wyznaje, ale on żadnej wiary w sercu nie ma. Zły to człek, poturmak niegodny; nie wierzaj mu; po tom ja przyszła, aby ci to powiedzieć, bo mi żal ciebie, chłopczyno.
— Czy Jowan zdradę mi gotuje? — pytam.
— Tak jest, biedny synaczku, gotuje ci zdradę, tobie i ojcu twemu. Ja wiem wszystko; nie z tobą pierwszym on tak robi i nie ty będziesz ostatni, jeśli go Bóg w czas nie pokarze. On ma wspólnictwo z tym agą na galerze; on cd ojca pewno na miejsce przyprowadzi a potem do lasu z warni pójdzie, niby bezpieczną drogę wam wskazać. A kiedy już w lesie będziecie, to wam powie: „Teraz idźcie dalej w tę a w tę stronę, bezpiecznie na pole wyjdziecie. Bogu was zostawiam“. Sam się wróci, a ty ledwie z ojcem kilkaset kroków ubieżysz, aż tu z zasadzki wypadną Turczyni i pojmą was i znowu ojca na galerę wezmą, ale już i ciebie