— Będzie, jak Bóg da, a mnie Bóg dał już teraz więcej, niż to warte, o co tego chłopca turbujecie, bom srogiej męczarni i śmierci uszedł. Czy się ta nasza zdobycz znajdzie czy nie znajdzie, ty, Midopak, spokojny bądź, my tobie część twoją zapłacimy. Jeszcze stary Bediryszko coś wart i jego słowo także coś warte. Dostanę ja listów od pana hetmana Koniecpolskiego i od innych panów, co mnie dobrze znają, i sam królewicz Władysław za mną pisać będzie, pojedziemy śmiało za tym chłopcem do Lwowa; znajdzie się, sława Bogu, podzielimy się rzetelnie; nie znajdzie się, także sława Bogu; na woli to Jego stoi.
Uradzono tedy, że Opanas z Semenem i Midopakiem, bo Ryngasz cale na Opanasa się zdał, do Lwowa ze mną pojadą, a jam podczas całej tej narady o Worobie tylko myślał, czy też mi wiary i przysięgi dotrzymał i co będzie, jeżeli zdradził? Czy mi wtedy uwierzą, żem prawdę mówił, i czy się nareście skończy to całe utrapienie moje i czy ja przed tymi cnotliwymi ludźmi we Lwowie, którzy mnie pewnie dziś za złoczyńcę mają, stanę raz przecie śmiele, z prawdą całkowitą i bez żadnej skrytości w sercu, jako człowiek niewinny i sprzyjania ich godny?
Ale kiedy mi stanął w oczach Woroba taki, jakim go dobrze znałem d jakim ukazał się dla mnie w złej przygodzie, chłop chmurny i mrukliwy, ale poczciwy i wierny, przestałem się niepokoić i pewien tego byłem, że się na niim nie zawiodę.
Chcieli mnie po tej naradzie koniecznie zatrzymać przez noc w obozie, abym na ich hulance był, alem się bardzo prosił, bo wiedziałem, że tam w Kamieńcu
Strona:PL Władysław Łoziński - Oko proroka.djvu/250
Ta strona została przepisana.