Strona:PL Władysław Łoziński - Oko proroka.djvu/268

Ta strona została przepisana.

chłop poczciwy, sługa prawy i wierny, choć ubogi prostak, i takiego pewnego człeka nie łacno pan Jarosz dostanie. Szkoda go; byłby się on tobie bardzo ucieszył, bo ciebie kochał, Hanuszku; ciągle się o ciebie wypytywał, czyś nie pisał i czy słychu jakiego o tobie nie mamy, a i przed samą śmiercią ciebie wspominał.
Nie mogłem rzec ani słowa od żałości, a do tej żałości za dobrem przyjacielem przyszła i trwoga niemała ii ciężkie strapienie. Tak mi już przeznaczone było, że ta Semenowa tajemnica ma mnie ciągle ścigać, ciągle nękać, ciągle spokojność mi zakłócać i radość wszelką zatruwać, i że kiedy inne moje umartwienia już koniec biorą, temu jednemu końca nie ma.
Powierzyłem Woirobie mieszek z owym żelaznym olsterkiem — obyż na samo dno piekielne zapadło, czartu na pożytek! — a teraz co pocznę, co Kozakom powiem? Co Woroba z tym zrobił, gdzie to ukrył, i jakoż teraz wiedzieć, gdzie tego szukać? Czyli mi obaj Bedryszkowie uwierzą, żem prawdę mówił? i co ten srogi zbójca Midopak powie, kiedy mu się część jego nie dostanie?
Zacząłem rozpytywać mendyczka, czy długo Woroba słabował, na co umarł, czy nie przekazywał czego do mnie, czy nie zostawił czego dla mnie, bo, mówiłem, choć to kłamstwo było: niektóre drobiazgi moje u niego zostały.
— Woroba, ozy się przedźwignął jakim ciężarem — mówi mendyczek — czy też bardzo przegorzały i spocony od gorąca wody się zimnej opił, czy też inna jaka przyczyna temu była, nagle na wielkie