Ta strona została uwierzytelniona.
I ze zgrozy, — skamieniałą
Dłoń, wznosili ku niebiosom!
IV
Jakiż orszak to wspaniały,
Pod zamkowe mknie kolumny?
Białych duchów zastęp biały,
Cicho zbliża się do trumny.
Tak ich wstaje wielu, wielu,
Z pod grobowej swej otchłani...
Ach! to nasi z pod Wawelu,
Wodze, króle i hetmani!
Płyną cienie te olbrzymie,
Niby białych sznur gołębi,
Męże — których samo imię,
Wstrząsa duszę aż do głębi.
Idą wielcy ci rycerze,
Niosąc lauru liść na skroni:
Bolesławy, Kazimierze,
Dwaj Zygmunci Jagielloni.
Niegdyś miecz ich z błyskawicy,
Grzmiał po krańcach ich dziedziny;
Tronem był im szczyt Łomnicy,
A podnóżem Bałtyk siny...