Strona:PL Władysław Bełza - Młodość Sobieskich.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.

szym wojewodzicom, jak oni. Teraz nie masz w akademji wyższego wojewodzica i senatorskiego syna nad nie, jedno pan wojewodzie sieradzki, to tego przed się puszczać mają. A że z domem Imci panów Sieniawskich taka jest moja miłość ścisła, niech więc kiedy z panem Sieniawskim będą, lubo nie jest wojewodzic, tylko syn chorążego, niech mu Jaś przed sobą rękę i miejsce puszcza wszędzie, ale Maraś nie: niech go więc biorą między siebie w pośrodek«. Nawet przepisaną osobnym rozdziałem »Miłość braterską« regulowało prawo starszeństwa. Kochać — było właściwie tylko przywilejem szczęśliwego brata starszego, młodszemu pozostał obowiązek uszanowania. »Młodszy niech starszego szanuje, starszy niech młodszego miłuje«. Marasiowi też zawsze prawa ręka i pierwsze miejsce.
Zachowanie ceremonjału i liczny dwór obojga paniąt szkolnych nadało całemu ich wystąpieniu w Krakowie niemało świetności i okazałości, której życzyli sobie rodzice. Nie przeszkadzała temu bynajmniej pewna drobnostka ekonomiczna, zwłaszcza ze względu na przyszłą opinję o młodszym z braci Sobieskich, godna wspomnienia. Otaczając synów swoich orszakiem tylu osób, daje pan wojewoda w niektórych ustępach swojej instrukcji, chcąc nie chcąc, do poznania, iż mu łatwiej było o ludzi, niż o pieniądz gotowy. Cztery razy do roku miał pan Orchowski otrzymać kwoty pieniężne dla utrzymania domu; lecz z wielu napomknień wnosić można, iż one wielokrotnie nie wystarczały potrzebom. Stąd częste upoważnienia do