Strona:PL Władysław Orkan-Komornicy 058.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Myślimy do Pesztu... A jak tam roboty nie dostaniemy, to i dalej!
— Pisali ze Siedmiogradzkie ziemie — podjął inny — że się im ta nie źle powodzi. Zarabiają po papierku...
— Ho, ho, ho!
— Dyć my tu nic nie wysiedzimy. Zje sie to, co jest w chałupie i na przednowek kupuj, jak masz za co! A tu roboty nie dostanie, bo kany? Panu Bogu by człek skały ze ziemi dostawał, żeby go żywił. Ale trudno opuszczać się na wólę Boską i czekać śmierzci...
— Nieinaczej!
— Tam przecie zarobimy, choć na jadło. A da nam Pan Bóg zdrowie, to i do domu przyślemy kielo telo, jaki grajcar, choć na sól... Zbier sie Józek!
— Dyć dobrze... Ale cóż my tam w zimie bedziemy robić?
— Co sie pytasz! La ochotnego zawdy sie robota najdzie...
— Na zimę tu wracają...
— To leniwce, nie chłopy! Boisz sie mrozu, czy co?
— Cobych sie bał! Dyć i tu w zimie nie bedę siedział za piecem, ba ziąbnąć muszę i szukać zarobku...
— Pokiela jest! A jak fabryka stanie, to co? Bedziesz zdychał z głodu i litował sie nad swoją