Tymczasem stanęła gonciarnia, tuż poniżej Chybowego tracza. Ludzie się schodzili, jak na widowisko. Niejeden rad ujrzeć na własne oczy tę »cudną« maszynę, co rżnie gonty, fuguje i na bok odrzuca...
Sława Jaśkowa rosła po wszej ziemi. Tłumy narodu z daleka szły oglądać jego »cudo«. Dziwowali się wszyscy temu »dyablęciu«, jak nazywali wynalazek, i z zapałem chwalili Jaśków spryt i przemyślność.
— Trza dopiero talantu, żeby to zrobić!
— Ani to widział, ani słyszał, i tak z niczego wyduma...
— Moiściewy!
Jeden tylko stary Chyba oponował srodze. Ile razy przyszedł na tracz i znalazł się między gromadą, podziwu pełną dla Jaśkowego talentu, zawdy coś znalazł do wytknięcia. To walce nie foremne, to kółek za dużo...
— Ja by to — mawiał — inaczej urządził...
Strona:PL Władysław Orkan-Komornicy 164.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.
XI.