Ta strona została uwierzytelniona.
II
I z kraju nędzy, gdzie nie giną lody,
A śnieg po turniach z wieku na wiek leży,
Ziemię zamraża i ugory śnieży,
Z krainy, kędy zimne wieją chłody —
Poszedłem szukać słońca i pogody. 5
Gór mych odbiegłem i trzód, i pasterzy,
Z nadzieją wiosny, jak dziecko, co wierzy
W nowe świtania i promienne wschody.
Marzyłem zawsze o tak wielkim świetle
Gwiazd, na tysiączne rozszczepionych ognie, 10
Które po niebie łuk za łukiem kréślą —
Że: albo przy nich serce w popiół zetlę,
Albo tak duszę stopię i rozognię,
Iż słońcu buchnie w twarz płomienną myślą!