Strona:PL Władysław Orkan-Poezje Zebrane tom 1.pdf/272

Ta strona została uwierzytelniona.

Coraz to nowe —
Mienią się, grają,
Wnikają w podwodne tonie —
Buchają płomienne krzyki —        25
Pożar się szerzy dokoła —
Już całe jezioro płonie,
Jak wielkie, roztoczone skrzydło archanioła...
................
Tedy rozstąpiły się
Płomienne niebios przesłony,        30
Rozpełzły, rozpłynęły się w czerwone morza,
Ujęte w siną oprawę,
I na tle siniejących zórz.
W oblasku złotej korony
Ukazało się widmo słońca        35
Ogromne, krwawe —
Zawisło w pustce przestworza
Nad płonącymi wodami
Niby serce rozżarzone świata — —
Zaczem z jeziornych wzgórz        40
Płomień-wysłaniec wylata
Jeden — drugi —
Prędko, by zdążyć —
Całe ich ogniste smugi,
Które się łączą w słup-kolumnę        45
I poddają się słońcu —
Za późno...
Już poczyna się grążyć
W ogni krzyczących trumnę
Bez dna, bez wieka,        50
Nakrytą nieba koliskiem —
Zapadające, wydaje się kopułą, tiarą,