Strona:PL Władysław Orkan-Poezje Zebrane tom 1.pdf/72

Ta strona została uwierzytelniona.

Niedawno jeszcze słychać było mowy,
Kazania głośne na forum przestronnym        20
I widać było falujące głowy,
Jak z nabożeństwem chylą się pokłonnym,
Jak się wezbraną rozpływają rzeką
Z ulic na błonia daleko, daleko...

Gwarny tu był świat... O, niedawno jeszcze!        25
Gdzież ci prorocy, ci dalekowidze,
O świeżych pączkach na uschłej łodydze
Mówiący z wiarą świętą?... Gdzież ci wieszcze
Natchnieni, z liry złoconymi w dłoniach,
Grający w słońcu baśnie o piwoniach!?        30

Smutna ironio! Rozsypany świecie!
Oto z wiar twoich, z twojej monstrancyi
W kształt nadsłonecznej protuberancyi
Płomień wystrzelił i zwiędnął, jak kwiecie
Na skale pustej bez ziemi więdnące;        35
Oto zagasło oczom twoim słońce.

Z kościołów twoich, gdzie tłum na modlitwie
Pędził bezmyślne życie swe — ruiny...
Z twych gniazd rodzinnych — prochy... jak po bitwie
Mgła opalenisk wstaje i dym siny.        40
Z ogromu ludnych, czerniejących mrowisk —
Pagórki gruzów, skorup i rumowisk...

Ponad tym cisza i spokój cmentarny,
I pustka wieczna, i wieczne milczenie.