Zanim wyrosło pokolenie karła;
Jakie tu nad nią walk wisiały dymy
I jakie deszcze spadały ogniste,
W krwawych potopach dając jej ochłodę...
„W cichości znoszę ukochania mękę, 370
Stróżując grobów” — szepce. — „Lecz, o Chryste!
Czy mnie ukocha pokolenie młode?”
A On, powstając, w mrok wyciąga rękę
I rzecze smutno: „Ukochało cienie...”
I na powietrzu krzyż nad ginącemi 375
Czyniąc — odchodzi... A jęk smutnej ziemi,
Rozdzierającej w żalu mgieł odzienie,
Płacze w Nim samym, dokoła i wszędzie...
I czuje sercem, że na tej tu ziemi
Nie ma spoczynku dlań — bo gdzie usiędzie, 380
Wyjdą ku Niemu skargi, łzy i modły,
I wszystkie krzywdy przypełzną pod nogi,
I wszystkie płacze zejdą się wieczyste
I poczną wołać: „Oto nas zawiodły
Jasne nadzieje; oto nas i bogi 385
Już opuściły... Chryste! ratuj, Chryste!...”
A On, wołania te słysząc płaczliwe,
Skonałby z żalu i osrebrzył lice,
Spokojem martwych patrząc w nieszczęśliwe,
Jako się patrzą lodowe księżyce. 390
Na tej tu ziemi łez i wiecznych cieni,
Ziemi płaczących brzóz, jodeł i sosen —
Strona:PL Władysław Orkan-Poezje Zebrane tom 1.pdf/89
Ta strona została uwierzytelniona.