Strona:PL Władysław Orkan-Poezje Zebrane tom 2.pdf/133

Ta strona została uwierzytelniona.
133



PEŁNIA NAD PUSTKĄ

Wprost w okno mojej chaty patrzy tarcz księżyca.
Widno smreki groźne, jak nagrobne straże.
Śnieg ma trupio zielone lica.
Cisza-martwota, nic nie dyszy.
Wśród tej przeraźnej, niezgłębionej ciszy        5
Jedynie słyszę stukot mego serca.
Gdzież świat się podział? Gdzie ruch?
Jam jeden z pustką upiorną duch.