Strona:PL Władysław Orkan-Poezje Zebrane tom 2.pdf/211

Ta strona została uwierzytelniona.
211

Ale się zlęknie, — że i mogiła        110
Już nie odstrasza obłudnych grona —
I ból ją ściśnie więcej niż trumna,
Żal do swych synów obejmie w kleszcze,
Twarz swoją od nich odwróci dumna —
I na wiek cały — drugi raz skona...        115

III

Czemu my inni — niż te narody,
Które się karmią naszemi łzami?...
............
Zapytaj o to cmentarnych duchów,
Które od wieku, na grobie Matki,
Zanim dziecina wyjdzie z pieluchów —        120
Same jej gorzkie dają opłatki
Ze krwi i prochu grobów — przymieszką.
A kto je połknie — ten już nie światu,
Ale mogiłom skarżyć się będzie,
Bo już w połowie do nich należy!...        125
Będzie się poił trucizną kwiatu
I pocznie nucić pieśni łabędzie —
Ten — w wypłakanej duchów odzieży!...

Umarła Matka — zostały dzieci,
Ale dwojakie: jedne jej syny —        130
To z zagranicy wiedzę czerpały,
A drugie nawet u siebie, w domu
Nie chciano kształcić!... i bez nauki —
Bo posiadały język jedyny
I na dnie duszy śpiące zapały,        135
A co zyskały, to po kryjomu —