Strona:PL Władysław Orkan-Poezje Zebrane tom 2.pdf/296

Ta strona została uwierzytelniona.
296
MEFISTO

Zamęt straszliwy w państwie Belzebuba,
Lucyper wściekle rzuca się i miota:
„Rewolucyją podnosi hołota!...“
Duszołap wrzasnął z pełnej piersi: „Zguba!“
Mefisto nawet rzucił bokiem zyza        5
I ze wściekłości paznokcie obgryza...

Ja tylko jeden nie zszedł z posterunku,
Choć mię do buntu ciągnie bratnia klika...
Spełniam swój urząd wedle opatrunku
Powierzonego mi z góry Stańczyka...        10
Przykręcam warsztat — kraję go na poły,
Pakuję w kocioł — i dolewam smoły...

Widząc Belzebub, że mu wiernie służę
I w bunt koleżków nie kładę ogona,
Ku mnie obraca swoje oko duże:        15
„W tobie, Smołolej — rzecze — ma obrona!...
Dam ci robotę — lepszą niźli w piekle,
Bo i tak widzę, że się nudzisz wściekle!...

Oto już żaden z podłych «buntowszczyków»
Nie chce w arendę objąć Galicyi...        20