Strona:PL Władysław Orkan-Poezje Zebrane tom 2.pdf/308

Ta strona została uwierzytelniona.
308

Lecz tylko twarda człowieka powinność:
Gdy przesąd duchy zatapia, jak lawa —
Ja sam duch wolny — te rzeki rozlane
Zaklnę — i murem na poprzek im stanę!...

Może mi przyjdzie ludziom rzucać w oczy        25
Słowa, od których pól mieszkaniec zblednie,
Dlatego tylko, że nie są powszednie —
Może tą gwiazdą błysnąć, co się mroczy
I nigdy rankiem światła nie zapali,
Bo słońce blisko — a ona jest dalej...        30

Może mi przyjdzie o „Niebo” zaczepić
Dlatego tylko, że człowiek się zniża
I na błękitach chciałby Niebo sklepić...
A myśl ma lotna, łaknąca i chyża
Przedrze ten błękit... a może tam dotrze,        35
Gdzie nic nie wiedzą o Niebie i Piotrze...

Może za ową śmiałość biednej myśli
Stanę się wszystkim moim bliskim — wrogiem...
Wszak, co świat zrobił z swym pasterzem Bogiem,
Jacy kapłani na krzyżach zawiśli?...        40
Może... ja serce otworzę im całe —
Kto czystszy — niechaj rzuci na mnie skałę.

Ale na myśl mą! niech mi się nie ważą
Rzucać swych jadów ludzie z boską twarzą,
A z sercem pleśnią podłości pokrytym!        45
Choćby mię oni naszli skrzydłem zbitym —
I zwalonego karmili pociechą,
A dobijali tysiącletnim chrzestem —