Strona:PL Władysław Orkan-Poezje Zebrane tom 2.pdf/343

Ta strona została uwierzytelniona.
343

I jużem w myślach starannie ułożył
Całą opowieść z góry... Nagle z boku        280
Ksiądz katecheta woła: „Kto cię stworzył?”
„Bóg Ojciec!” — mówię, ale łza mi w oku
Wytrysła biała, bom się tak zatrwożył,
Jakby mnie w przepaść rzucił kto z obłoku
Albo z polany leśnej w gniazdo wilcze...        285
„Kto cię oświecił?...” — ja stoję i milczę...

A myśli mi się dwie, niby bliźnięta,
Roztliły nagle w świecące zarzewie...
Ksiądz pleban woła: „O królach pamięta —
Kto go oświecił? — to zaś pewnie nie wie...        290
Bo skąd?... Gdyby to królewna zaklęta,
To co innego...“ Więc ja, w wielkim gniewie,
Czując, że mi już głos zamiera w krtani —
Krzyczę, co mam sił: „Moja własna Pani!...”

Na całej sali śmiech się podniósł wielki,        295
A potem straszne nastało milczenie...
Z bojaźnią patrzę w twarz nauczycielki —
Blada... Ha! darmo: już słów nie odmienię.
W oczach mi błysły dwie łzy jak kropelki,
Potem mię szare ogarnęły cienie —        300
I tak mi wszystko w oczach pociemniało,
Żem nic nie widział, co się dalej działo...
[..............]