Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom II 130.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

na dalsze wieczory. Chciał bowiem jak najprędzej objąć całokształt życia gromadzkiego w granicach zakreślonych przez oświetle myśli. Przeto jeno znakami utrwalał w pamięci swojej mgławice planów i pomysłów, i gorączkowo dalej biegł wśród mroku nieznanego, zdążając pilnie do celu, który przed wzrokiem jego duszy błędnem światełkiem migotał.
W sercu się palił, gorzał cały, to rozpaczą wysiłku, to trwogą, to nadzieją szczęśliwości, jaką przeczuwał na ziemi. Ale nie dawał się opanować żadnemu uczuciu, chciał naprzód rozumem wszystko ułożyć i zważyć, aby świat nowy powstał na opoce, którą nie łatwo skruszyć.
Rozłożywszy grunta gminne na części podług urodzaju, począł dalej przemyśliwać nad sposobami ich uprawy.
— Przypuśćmy, to tak, jakżeby jeden miał te wszystkie grunta. Abo jeszcze lepiej, jakżeby jeden ród posiadał je wspólnie. Własność niczyja i wszystkich. Wtedy łatwo zauważyć, jak bedzie z uprawą. Tam, gdzie pole korzystniejsze, sadzi sie ziemniaki, sieje sie żyto, jęczmień, orkisz, wykę, koniczynę, i łoży sie w uprawę, bo ziemia to wróci. Tam zaś, gdzie rola strasznie skąpa, wysiewa sie owies. A resztę, co sie nie da zorać z powodu pustki, niedostępu, abo innych przyczyn, obraca sie na pastwisko lub na