Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom II 194.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

stale; ci pokaleczeni w sercach i duszach bogatych, których niemiłosierne życie stłukło i odrzuciło na bok, podobnie jak mętna rzeka, wezbrana powodzią, otłuka pnie, zabrane w drodze, po kamienistych dnach i samorodziach, a potem je, stłuczone, wynosi na falach, wyrzuca na spokojny brzeg i ostawia na piasku; życie płynie dalej mętną rzeką, a oni patrzą na nie z brzegu, jakby już raz śmierć przeszli; to też im i śmierć nie dziwna; rozpacznie jednak smutny musi być ten drugi żywot...
Wszystkich tych, dumał, wiatrem usypianych, ogrzeje ziemskiem szczęściem i nawróci do życia. A życie to będzie jasne, bez krzywd i nieprawości, jak ta polana na wierchu, gdzie swoboda wyleguje się w słońcu południa.
Widzi swą gminę, wykąpaną w jasności białego światła... Od czasu powstania swego zwyraźniała mu w oczach, każdy załom się odkrył, każdy rys stał się widocznym, doznaku tak, jakżeby ptakiem uniósł się nad Przysłop, kołował nad nim w powietrzu i z góry przepatrywał wszystko najdokładniej. Wiosna, lato i jesień zeszły się w tym słonecznym dniu i zharmonizowały się przedziwnie.
Widzi... Od białej szkoły rozsypują się paciorki różnobarwne: dzieci. Wyszły, widać, po nauce i toczą się, jedne pomalej, drugie prędzej ku oddalonym i blizkim osiedlom. W osiedlach