Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom I 022.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

jakie myśli... I złość go porywała wielka a nie mała, że taki młokos śmie być jego sędzią, jego, co żyje od niepamiętnych czasów, co Sołtysom był głową rodu już od dawna, a gminie Przysłopowi od trzydziestu lat!
Wrzał gniewem, kipiał złością, ale się hamował. Nie rzekł mu jeszcze przykrego słowa.
— Kto wie — pomyślał — co może i wypaść. Lepiej wszystko zważyć spokojnie. Bo Rakoczowie same dyabły, gorączki wściekłe. Dobry ród, starodawny, ale... bezpieczniej zawdy, że ich nima więcej, że ten już ostatni z rodu... Bezpieczniej.